Poznajcie Lauren Devin, naszą założycielkę rodu.
Lauren przyjechała do Riverblossom Hills zaraz po ukończeniu szkoły średniej z nadzieją, że w końcu uda jej się ułożyć życie po swojemu. Jej rodzice, kompletni pracoholicy, nawet nie zauważyli wyjazdu córki. W wyborze nowego miejsca zamieszkania Lauren kierowała się głównie ceną ziemi. Padło na Riverblossom Hills, bo to niewielkie miasteczko, a w takich z reguły ceny są najniższe. Lauren zakupiła (ogromną, jak się na miejscu okazało) działkę po okazyjnej cenie, ale tak czy inaczej pieniędzy nie starczyło jej na wiele więcej.
Wiedziała, że początki będą trudne, ale cieszyła się z tej zmiany w swoim życiu. Nie mając co robić w domu, postanowiła rozejrzeć się trochę po okolicy i poszukać pracy. Na początek wybrała się do miejskiej biblioteki.
W Internecie znalazła ogłoszenie dotyczące pracy w karierze wojskowej - nie wahała się ani chwili. Od małego marzyła o byciu astronautką, a ta ścieżka kariery mogła jej to umożliwić!
Lauren przez chwilę martwiła się, że w tak małej miejscowości nie będzie zbyt wielu ludzi (szczególnie w jej wieku), ale biblioteka szybko się zapełniła. Wbrew pozorom, miasteczko tętniło życiem.
Lauren postanowiła skorzystać z okazji i poznać mieszkańców. Ale oni pierwsi się nią zainteresowali, widząc, że jest nowa. Mere Ropata była pierwszą poznaną w Riverblossom Hills osobą i Lauren od razu poczuła, że się polubią.
Lauren postanowiła nie marnować czasu i zacząć pracować nad swoją kondycją, tak bardzo potrzebną w jej nowej pracy. Poza tym pójście na siłownię miało jeszcze jedną zaletę - darmowe prysznice.
Siłownia również była maleńka. Chyba jak wszystko w Riverblossom Hills. Po treningu Lauren umierała z głodu. Postanowiła wybrać się do miejscowej kawiarenki i rozejrzeć się za czymś w miarę tanim, ale smacznym. Na miejscu okazało się jednak, że ktoś zostawił na ławie koszyk piknikowy, najprawdopodobniej uciekając przed deszczem, który właśnie zaczynał padać. Lauren nie mogła nie skorzystać z okazji i natychmiast sięgnęła po hot doga. Jak widać nie tylko ona uległa pokusie.
Zanim Lauren wróciła do domu, rozpadało się na dobre. Była przemoczona do suchej nitki i nie miała gdzie się schronić.
Skuliła się więc łóżku i zasnęła, trzęsąc się z zimna.
W środku nocy obudziło ją złe przeczucie.
Ktoś włamał się na jej działkę!
Lauren tak czy inaczej nie posiadała nic cennego, więc włamywacz odszedł bez łupu, ale nasza bohaterka długo nie mogła zasnąć.
O 5:00 rano zadzwonił budzik. Lauren wstała i przyszykowała się do pracy. Podobała się sobie w mundurze, a świadomość, że po południu otrzyma pierwszą wypłatę napawała ją optymizmem.
Niestety (lub stety - w końcu nadgodziny są płatne) Lauren już pierwszego dnia została poproszona o zostanie dłużej w pracy - nie mogła odmówić. Starała się pracować jak najlepiej, by móc zrealizować swoje marzenia, a brak pieniędzy tylko ją dodatkowo motywował. Przypłaciła to jednak skrajnym wycieńczeniem po ciężkim dniu pracy i nieprzespanej nocy.
Po powrocie do domu zobaczyła, że w skrzynce pocztowej już czekały na nią pierwsze rachunki. Z bólem serca oddała część swojej ciężko zdobytej wypłaty.
Tej nocy na szczęście nie padało, a Lauren śniła o pięknym domu, który zamierzała już niedługo mieć.